Piotr Kwiatek OFMCap

✍️ Podpisy autorskie

✍️💛 Dziś miałem wielką przyjemność podpisać autorskie egzemplarze dla wszystkich, którzy zamówili moją książkę „Dobroteka – ziarna pozytywności”!

Z prawdziwą radością spędziłem czas w Wydawnictwie Serafin, osobiście podpisując każde zamówienie.

Jeśli i Ty chciałbyś mieć swój egzemplarz z dedykacją i autografem – to ostatni moment! Książkę możesz zamówić bezpośrednio u wydawcy: Wydawnictwo Serafin.

📦🚀 Książka powiną dziś – jutro wyruszyć do Was!

#Dobroteka #ZiarnaPozytywności #WydawnictwoSerafin #NowaKsiążka #Autograf

⁉️ CO ROBIĆ, GDY PSALM NIE „PRZEMAWIA”?

Zdarza mi się, że czytam psalm i… nic. Żaden werset nie porusza, nie zostaje we mnie żadna treść. W tym tygodniu modlę się Psalmem 132 i szczerze mówiąc – nie „iskrzy” między mną a tym tekstem. A jednak trwam. Dlaczego? Bo modlitwa to nie zawsze emocje, ale wierność. Modlę się nim za siebie i za Was i chcę podzielić się kilkoma zasadami, które mi w takich chwilach pomagają:

1) 💪 TRWAJ mimo wszystko. Nie każda modlitwa niesie od razu pocieszenie. Czasem to po prostu wierne bycie przed Bogiem.
2) ⏰ UFAJ procesowi. Nie wszystko dzieje się od razu. Gdy w ramach 1W1 modlimy się psalmem przez cały tydzień, światło może przyjść dopiero w kolejnych dniach. Fundamenty buduje się powoli.
3) ❤️ LICZ swoją WIERNOŚĆ. To ona w modlitwie jest często cenniejsza niż nasze poruszenia czy emocje.
4) 🌱 PAMIĘTAJ o OWOCACH dla innych. Psalmy to modlitwa całego Kościoła. Nawet jeśli mnie nie dotykają, wiem, że wypowiadam słowa, którymi od wieków modlą się inni – to daje poczucie wspólnoty.
5) 🏗️ BUDUJ CHARAKTER. To ćwiczenie serca. Uczę się nie szukać w modlitwie tylko „swoich” przeżyć, ale otwierać serce na Boga takim, jaki jest.

🙏 Dlatego choć Psalm 132 na razie zostaje „suchy”, wierzę, że Bóg może nim działać – we mnie i w Was.

📍Takie doświadczenie uczy nas, że prawdziwa modlitwa nie jest szukaniem uczuć, ale szukaniem Boga samego.

Czasem zdarza się, że modlitwa staje się jak rozmowa ze ścianą. Siadasz, otwierasz Pismo Święte, a słowa pozostają martwe. Wersety, które innym wydają się natchnione, w twojej duszy nie wywołują żadnego echa. To doświadczenie pustki, które bywa niezwykle frustrujące, a w kontekście modlitwy psalmami może być szczególnie dotkliwe. Próbujesz modlić się słowami, które przez wieki karmiły serca mistyków i świętych, ale one nie chcą spłynąć do twojego wnętrza. To jednak nie jest powód do rezygnacji, lecz do głębszej refleksji nad naturą samej modlitwy.

To, co nazywamy „pustką” w modlitwie, nie jest oznaką duchowej porażki. Wręcz przeciwnie, często bywa testem naszej dojrzałości i autentyczności. W psychologii, podobne zjawisko opisuje się jako etap w procesie uczenia się, w którym początkowy entuzjazm i łatwość zastępuje okres wytężonej pracy bez natychmiastowych nagród. Taka modlitwa, pozbawiona widocznych owoców, może budować głębsze fundamenty wiary, które nie są zależne od emocji czy doraźnych korzyści.

Zasada pierwsza: Trwaj mimo wszystko – poza emocjami i intelektem

Kluczową zasadą, którą warto przyjąć, jest wierność. Modlitwa nie jest tylko i wyłącznie przeżyciem emocjonalnym czy intelektualnym, ale przede wszystkim aktem woli, decyzją o byciu z Bogiem niezależnie od odczuć. Jak pisał o tym Henri Nouwen (1998) w swojej książce Zraniony uzdrowiciel, autentyczna modlitwa to nie tyle mówienie, co „trwanie w obecności Tego, który nas kocha” (s. 132). Czasem to trwanie jest bolesne, jak trwanie pod krzyżem. W takich chwilach modlitwa staje się jak sianie ziarna w jałową glebę. Nie widzimy natychmiastowych rezultatów, ale ufamy, że Bóg w swojej Opatrzności z czasem sprawi, że wykiełkuje coś cennego.

W psalmie 132 modlący się zwraca uwagę na postawę Dawida, który ślubował: „Nie wejdę do namiotu, w którym mieszkam, ani nie położę się na łożu mojego posłania, ani snu nie użyczę mym powiekom, dopóki nie znajdę miejsca dla Pana, mieszkania dla Mocarza Jakubowego!” (Ps 132, 3-5). To nie jest modlitwa o natchnienie czy poczucie bliskości, ale o wytrwałość i determinację. Dawid nie czekał na emocje, ale działał w wierności swojej obietnicy. W momentach pustki modlitwa to nie oczekiwanie na „poruszenie”, lecz świadome podjęcie tego samego trudu, co Dawid – budowania miejsca dla Boga w sercu, nawet gdy wydaje się, że jest ono puste.

Zasada druga: Fundamenty kładzie się w ciszy

Modlitwa, która nie porusza, ma ogromne znaczenie budujące. Działanie duchowe nie zawsze jest natychmiastowe i spektakularne. Często jest to proces powolnego „układania cegieł”, o którym pisał Thomas Merton (1973) w Siedmiopiętrowej górze, podkreślając, że duchowy rozwój często odbywa się w niewidoczny sposób, a efekty widoczne są dopiero po dłuższym czasie. W ten sposób modlitwa w pustce staje się solidnym fundamentem, na którym buduje się życie duchowe, wolne od „duchowego konsumpcjonizmu”.

Kiedy przez tydzień modlimy się tym samym psalmem, jak na przykład psalmem 132, i nie odczuwamy niczego, nie oznacza to, że nasza modlitwa jest bezowocna. Mimo braku wyraźnych emocji, słowa te, niczym rzucane ziarno, wnikają w podświadomość i zmieniają perspektywę. Nawet jeśli w danym momencie nie ma „światła”, nie wiemy, kiedy to światło przyjdzie. Może to nastąpić za dzień, miesiąc, a nawet rok, gdy w zupełnie innej sytuacji, ten sam werset nagle rozjaśni naszą drogę.

Zasada trzecia: Wierność jest miarą miłości

Modlitwa w pustce pozwala nam ćwiczyć wierność, która jest kluczowym elementem dojrzałej miłości. W relacji z drugim człowiekiem miłość nie polega tylko na odczuwaniu „motyli w brzuchu”, ale na wierności w chwilach trudnych, w chorobie czy zmęczeniu. Podobnie jest z Bogiem. Modlitwa bez pociechy uczy nas bezinteresowności. Nie modlimy się, aby coś poczuć, ale dlatego, że Bóg jest Bogiem i jest godzien uwielbienia. Wierność w takich momentach jest świadectwem, że modlitwa nie jest dla nas narzędziem do zdobycia uczuć, ale wyrazem bezinteresownej relacji. Jest to postawa, którą Jan od Krzyża (1991) nazwał „ciemną nocą duszy” – okres, w którym wszelkie duchowe pociechy są odebrane, aby wiara mogła wzrastać w czystości, wolna od egoistycznych pobudek.

Po czwarte: Modlitwa to wstawiennictwo

W modlitwie nie chodzi tylko o naszą własną relację z Bogiem. Modląc się psalmem, nawet jeśli do nas nie przemawia, modlimy się słowami, które wypowiadał Jezus i Kościół. Stajemy się częścią wspólnoty, która modli się od wieków. W modlitwie „pustej” możemy się zjednoczyć z tymi, którzy także przechodzą duchowe „susze”, a co najważniejsze – z Chrystusem w Jego modlitwie w Ogrójcu. On także modlił się, a Jego modlitwa była pełna ludzkiej udręki, bez poczucia natychmiastowej pociechy. „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22, 42). To jest modlitwa wierności, modlitwa wstawiennicza za innych i za siebie, nawet gdy brak nam sił. W modlitwie psalmem 132, która mówi o świątyni i o pokoleniach, wstawiamy się za Kościół i za tych, którzy szukają Boga.

Po piąte: Modlitwa buduje naszą duchową dyscyplinę

Modlitwa bez pociechy buduje duchową dyscyplinę. Zamiast czekać na natchnienie, uczy nas regularności i wytrwałości. Tak jak w sporcie czy w nauce, prawdziwe mistrzostwo osiąga się nie w chwilach euforii, ale poprzez systematyczne, codzienne ćwiczenie. W ten sposób modlitwa w pustce staje się szkołą charakteru, która uczy nas nie tylko cierpliwości, ale także pokory. Uświadamia nam, że nie jesteśmy panami duchowych doświadczeń, a wszelkie pocieszenia są darem, a nie czymś, na co zasługujemy. To doświadczenie uczy nas, że prawdziwa modlitwa nie jest szukaniem uczuć, ale szukaniem Boga samego.

🌱 Super wiadomość! 💛

Moja nowa publikacja „Ziarna pozytywności” jest już dostępna!

To zbiór krótkich, treściwych i inspirujących myśli z pytaniami do refleksji – idealnych na codzienną dawkę światła. Poręczne, estetyczne, pięknie wydane – w sam raz dla siebie i jako prezent dla kogoś bliskiego. 🎁

📖 Jutro w wydawnictwie podpisuję pierwsze egzemplarze.

📦 Wysyłka ruszy pełną parą już jutro lub po niedzieli.
Można zamawiać już teraz – naprawdę warto!
👉 https://e-serafin.pl

🧰 APP – DOBROTEKA – DZIEŃ (37)

Modlitwa o pogodę ducha, przypisywana Reinholdowi Niebuhr, doskonale ilustruje związek między dobrostanem a balansem. Jej słowa: „Boże, użycz mi pogody ducha, abym pogodził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmienił to, co zmienić mogę, i mądrości, abym odróżnił jedno od drugiego”, stanowią kwintesencję tego, jak osiągnąć wewnętrzną równowagę.

PORZĄDEK W ŚWIECIE ZACZYNA SIĘ OD CISZY W DUSZY

🛐 #PsalmNaDzień
„Przeciwnie: wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy” (Ps 131,2).

Psalm 131 nie jest tylko modlitwą – to świadectwo pracy wewnętrznej, jakiej człowiek dokonuje nad sobą. „Wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy” brzmi jak wyznanie kogoś, kto zrozumiał, że prawdziwy porządek nie zaczyna się w domu, ogrodzie czy ojczyźnie, ale w sercu. Możemy pielić grządki, układać książki na półkach, porządkować kalendarz i relacje, a jednak wciąż nosić w sobie zamęt. To właśnie nieład wewnętrzny często wylewa się na zewnątrz i rodzi konflikty, chaos, napięcia.

Psalmista pokazuje drogę odwrotną: zaczynaj od duszy, a świat wokół ciebie też zacznie układać się w ciszy. Psycholog nazwałby to samoregulacją, teolog – pokorą i posłuszeństwem wobec Boga. To codzienna decyzja, by nie być ofiarą wewnętrznego huraganu, ale świadkiem Bożego pokoju. Pierwszy krok, to modlitwa w ciszy. Drugi – pozwolić, by Bóg przez swoje słowo, zwłaszcza Psalmy, przemówił do serca. A potem… zobaczysz sam, jak zacznie się zmieniać twoje życie.

🩵 PYTANIA DO SERCA
👉 Gdzie dziś bardziej dbasz o porządek: w szafie czy w sercu?
👉 Czy potrafisz świadomie wybrać ciszę, gdy świat krzyczy?
👉 Kiedy ostatnio pozwoliłeś Bogu uciszyć chaos w twoim wnętrzu?

📍 Prawdziwy spokój nie przychodzi wtedy, gdy burza ucichnie, ale gdy nauczysz się oddać ster w ręce Boga.

Dobrego dnia w łączności w 1W1 (4507/1).

II Tom „Lustro cierpienia”

WSTĘP

Wydaje się, że życie powinno być pasmem sukcesów i radości. Niektórzy wmawiają innymi i sobie, że unikanie bólu to jedyna droga do szczęścia. Zamykamy oczy na cierpienie, boimy się go, uciekamy, udajemy, że nas nie dotyczy. A ono, jak cień, podąża za nami. W końcu stajemy twarzą w twarz z własnym mrokiem. Odkrywamy miejsca, gdzie wszystko w nas pęka, gdzie skołatana dusza szuka schronienia i jej nie odkrywa. Właśnie dlatego powstała ta książka. A właściwie druga książka z cyklu „Psalmoterapia w praktyce”. Może pamiętacie „Lustro duszy”? Jeśli nie, nic nie szkodzi. Chociaż tamta książka jest doskonałym wprowadzeniem do terapeutycznego wymiaru psalmów, to nie jest konieczna, aby zacząć naszą wspólną podróż od tego właśnie tomu.

W całej serii pt. „Psalmoterapia w praktyce”, która będzie kontynuowana pochylamy się nad psalmami, ale nie jak nad suchym tekstem, analizą kontekstów lecz jak nad lustrem, w którym odbija się nasza dusza. Słuchamy, co mówią nam biblijni autorzy, zanurzamy się w ich emocje, lęki, radości, rozterki i cierpienie. Psalmy to nie tylko modlitwy, ale też zapis ludzkiej drogi w głąb siebie i relacji z Bogiem. Pokazują nam, że nie ma wstydu w bólu, w gniewie czy w rozpaczy. Wręcz przeciwnie, te trudne emocje są naturalną częścią życia i mogą stać się bramą do głębszego doświadczenia Boga. 

Droga

W tej książce przejdziemy przez cztery biblijne sceny i cztery psalmy, które na nowo rozświetlą nam znane historie. To tak, jakbyśmy patrzyli na duszę psalmisty pod mikroskopem. Zobaczymy w niej nasze własne lęki, nasze porażki, ale też nadzieje. I co najważniejsze, nie skończy się tylko na teorii, nawet tej najbardziej pociągającej. Przygotowaliśmy dla Was jak w każdej książce z serii po trzy ćwiczenia na końcu każdego rozdziału, żeby przenieść tę wiedzę wprost do życia, do waszej codzienności. Bo po co nam mądrość, jeśli nie możemy jej użyć? 

Tematy takie jak gniew, porażka, słabość, pokusy, a z drugiej strony łagodność, mądrość doświadczeń trudnych, męstwo i miłosierdzie, choć stare jak świat, są absolutnie uniwersalne. Przeżywał je Dawid, cierpiało wielu ludzi, których spotkacie na kartach tej książki, przeżywamy je my dzisiaj, w świecie, który goni, krzyczy i nie pozwala nam się zatrzymać. Wierzę, że to właśnie w tym epicentrum cierpienia jest miejsce na spotkanie intymne z samym sobą, drugim i Bogiem. Mam nadzieję, że ten kawałek życia, który dla Was napisałem, będzie początkiem czegoś inspirującego, początkiem drogi do uzdrowienia.

Droga przez psalmy jest jednocześnie drogą psalmoterapii uzdrowienia serca przez Słowo. Modląc się psalmami, otwieramy nasze wnętrze przed Bogiem tak, jak Dawid otwierał swoje: z całą szczerością bólu, grzechu, nadziei i uwielbienia. Dziś modlimy się nimi już nie tylko z perspektywy Starotestamentalnej, ale z Paschalnej prawdy, że Chrystus zwyciężył śmierć, grzech i ciemność. Dlatego psalmy, które rodziły się w sercu Dawida, w Chrystusie nabierają pełnego sensu i znaczenia. Stają się one dla nas drogą osobistego uzdrowienia, pokrzepienia i odnowienia ducha.

Gdzie szukać Boga?

Gdzie więc szukać Boga, jeśli nie w samym sercu człowieka? Tam, gdzie strach walczy z odwagą o każdy oddech. Gdzie miłość i zdrada potrafią zasiąść przy jednym stole. Gdzie kruche marzenia uparcie trzymają się życia, a pytanie „czy to wszystko ma sens?” wraca jak natrętna melodia. Ktoś kiedyś powiedział, że „człowiek jest mieszaniną światła i cienia”. Trudno o trafniejszy opis, ponieważ w każdym z nas jest świętość, która pragnie wzlecieć, i grzech, który potrafi wciągnąć w mrok. Pokora potrafi iść pod rękę z pychą, a wielkość człowieka może runąć od jednego szeptu zwątpienia. Jak pisał psalmista: „Głębia przyzywa głębię hukiem Twych potoków. Wszystkie Twe nurty i fale nade mną się przewalają” (Ps 42,8). To właśnie w tym miejscu, w samym środku tej wewnętrznej burzy, zaczyna się rozmowa z Bogiem.

I może właśnie dlatego psalmy są jak to lustro pokazują prawdę bez filtra, bez ustawiania światła, bez retuszu. Odbija się w nich cała ludzka złożoność, której nie da się zamknąć w definicjach ani psychologicznych, ani teologicznych. Dają nadzieję, że można wypowiedzieć wszystko, nawet to, co brzmi jak bunt przed Tym, który naprawdę słucha i zna nas lepiej, niż my sami siebie. „Pan jest blisko skruszonych w sercu i wybawia złamanych na duchu” (Ps 34,19). W tym „blisko” jest cała tajemnica ich uzdrawiającej mocy.

Terapeutyczny wymiar psalmów

Dziś wielu z nas szuka ukojenia w poradnikach, kursach i technikach. I nie ma w tym nic złego. Ale największe uzdrowienie przychodzi nie z metody, lecz z relacji. Psychologia potwierdza to od dawna: leczy więź nie procedura czy technika (Bowlby, 1988). Z psalmami jest podobnie. Ich siła nie tkwi w kunszcie metafor czy rytmach języka hebrajskiego ale w tym, że otwierają przestrzeń, w której można odłożyć maski, zdjąć z serca lęk, wstyd i żal i oddać je Komuś, kto nie odwróci wzroku. Temu, który nie milknie, nawet gdy my nie mamy już siły mówić.

Ten terapeutyczny wymiar psalmów widać najlepiej w codzienności. W świecie, który wymaga od nas, byśmy byli zawsze silni, sprawni, uśmiechnięci i gotowi na kolejne wyzwanie jakby słabość była czymś wstydliwym. A przecież każdy nosi w sobie historię, której nie da się streścić w książce ani pokazać na Instagramie. Psalmy pozwalają tę historię wypowiedzieć bez cenzury. Uczą modlitwy, która nie jest gładkim wierszykiem, ale czasem brutalnie szczerą walką o nadzieję. „Z głębokości wołam do Ciebie, Panie” (Ps 130,1) kto z nas choć raz nie wypowiedział takich słów, choćby w myślach, choćby szeptem?

Arena życia

Codzienne życie, to tu rozstrzygają się sprawy naprawdę ważne. Nie na konferencjach, nie w wielkich deklaracjach, ale w ciszy porannej kawy, w samotnych powrotach autobusem, w kłótniach, w których próbujemy ratować miłość, zanim zamieni się w ciszę trudną do zniesienia. To właśnie w takich chwilach słowo Boże potrafi stać się lekarstwem nie jako pouczenie z wysokości ambony, ale jak ktoś, kto siada obok i słucha. I przypomina: Bóg nie boi się naszego lęku, zdrady ani cienia. Przeciwnie tam, gdzie jesteśmy najbardziej sobą, On jest najbliżej.

Psalmy uczą, że w bólu i chaosie nie trzeba mieć gotowych słów dla Boga. Czasem wystarczy po prostu usiąść w Jego obecności i nauczyć się słuchać. Jak przypomina historia Eliasza, Bóg nie zawsze przychodzi w wichrze czy ogniu, ale w „szmerze łagodnego powiewu” (1 Krl 19,12). Może to jest właśnie najprostsza i najtrudniejsza zarazem nadzieja dla współczesnego człowieka, że nie musimy wszystkiego rozumieć ani udawać silnych. Wystarczy, że odważymy się być prawdziwi i z tym, co odkrywamy w sercu uczyć się trwać przed Bogiem.

PUŁAPKA WIELKOŚCI

🛐 #PsalmNaDzień
„Nie gonię za tym, co wielkie, albo co przerasta moje siły” (Ps 131,1).

Dziś często słyszymy: „Więcej, wyżej, szybciej!” Jesteśmy wychowani na kulcie sukcesu, gonitwie za nieosiągalnym, wiecznym pragnieniu bycia „kimś”. I wcale nie chodzi o to, by nie mieć ambicji czy planów na życie. Jednak mentalność Psalmisty jest inna. Mówi, że prawdziwa siła nie leży w wielkich podbojach, lecz w małej, pokornej akceptacji swoich granic. To walka o bycie normalnym człowiekiem, nie nadczłowiekiem. Wielką sztuką jest uwolnić się od presji realizowania scenariuszy życia, przygotowanych dla nas przez innych: rodziców, nauczycieli, powinności, modę czy ambicję. Czy potrafię cieszyć się własnym życiem, czy ciągle tęsknię za tym, czego nie mam?

PYTANIA DO SERCA
👉 Dlaczego tak bardzo boimy się przeciętności, skoro to właśnie w niej ukryta jest największa wolność?
👉 Co musiałoby się stać, abyś zrezygnował z gonitwy za tym, co wielkie, na rzecz tego, co prawdziwe?
👉 Czy w Twoim życiu jest miejsce na Boga, czy już wszystko wypełniła Twoja obsesja wielkości?

📍 Pokora nie jest klęską – to zwycięstwo nad najgłębszym lękiem człowieka: że bez masek i pozycji nie znaczy nic.

📍 Prawdziwa siła rodzi się, gdy zrzucasz z ramion ciężar świata, by podnieść duszę do nieba

💛 Znane… a może dla kogoś jeszcze nie?

Od 5 lat 1W1 pomaga nam odkrywać:

📖 piękno Pisma Świętego – Księga Psalmów.
🙏 moc modlitwy – relacji z Bogiem.
🤝 relacje z Bogiem, z innymi i… z samym sobą (wspólnota)

💌 Dziękuję wszystkim zaangażowanym!

🌿Niech kolejne lata będą pełne odkryć i duchowych radości!