Z tą deklaracją zaczyna się modlitwa — całe serce, wszystkie cuda, nic nie pominięte. To jak poranek, gdy budzimy się z wdzięcznością i patrzymy na świat oczami pełnymi zachwytu. W świecie, gdzie łatwo zapomnieć, dostrzec tylko rutynę, ten werset przypomina: zauważ i dziękuj. Jakbyś powiedział Bogu: „Widzę, co zrobiłeś — i dziękuję”. W nauczaniu Jezusa znajdujemy echo: „Błogosławieni, którzy czynią pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi” — dziękczynienie i pokój serca budują relację z Bogiem.
Wdzięczność to nie nastrój – to decyzja, której podejmujesz każdego ranka, zanim sprawdzisz telefon.
Wdzięczność w Biblii nie jest miłym dodatkiem do duchowego życia — jest sposobem widzenia świata. Słowa psalmisty „Sławię Cię, Panie, z całego serca” nie brzmią jak deklaracja człowieka w idealnych warunkach, lecz jak świadectwo kogoś, kto przeszedł przez burzę i wciąż widzi światło. W psychologii mówi się, że wdzięczność reorganizuje naszą wewnętrzną narrację. To trochę jak przestawienie mebli w duszy: w tym samym pokoju nagle ogarniają nas inne uczucia. Psalmista praktykuje taką duchową pamięć i często wraca do „cudów” Boga, jak ktoś, kto wyciąga z kieszeni małe kamyki z drogi i układa je na stole, by zobaczyć, jak daleko zaszedł. Współczesny człowiek, bombardowany informacjami i niepokojami, łatwo gubi ten punkt oparcia. Ale wdzięczność przywraca proporcje: uwalnia od złudzenia, że świat opiera się tylko na naszej sile. Kiedy psalmista „opowiada cuda”, nie ucieka od trudności; przeciwnie — zakorzenia się w historii Boga z człowiekiem, aby noce nie miały ostatniego słowa. Tak rodzi się odporność duchowa, coś więcej niż optymizm: zdolność patrzenia głębiej.








