Książki są dla mnie ważne. Pisanie to nie tylko praca — to sposób, w jaki patrzę na świat, słucham, modlę się. To próba uchwycenia tego, jak Bóg działa w moim życiu. Ale są rzeczy, które nie mieszczą się w słowach. Historie zbyt kruche, zbyt osobiste, albo po prostu takie, które potrzebują innego formatu niż papier.
🕊️📖 Dlatego postanowiłem podzielić się z Wami kilkoma krótkimi historiami zza kulis mojej twórczości. Kilka słów o tym jak powstawały niektóre teksty, co mnie wtedy poruszało, jak Bóg prowadził mnie przez proces twórczy, przez pytania, ciszę, zachwyt.
Bo pisanie dla mnie to nie tylko dzielenie się wiedzą. To sposób, by dzielić się łaską. By ktoś inny, gdzieś tam po drugiej stronie słów, usłyszał coś ważnego również dla siebie.
Kochani, kolejny psalm w 1W1 nie tylko przeczytany w tym tygodniu, ale przemodlony ale i odkryty na nowo. Ufam, że również i w Waszym życiu, tak się wydarzyło…
W tym tygodniu pochylałem się nad Psalmem 115. Stał się dla mnie bardzo wyjątkowy – pełen treści, ostrzeżeń i aktualnego przesłania, które dotyka dziś bardziej niż kiedykolwiek.
Ostatnie wersety tego psalmu to: „To nie umarli chwalą Pana, nikt z tych, którzy zstępują do Szeolu, lecz my błogosławimy Pana odtąd i aż na wieki” (Ps 115, 17-18)
🪦 Umarli nie śpiewają. 🪦 Umarli nie protestują. 🪦 Umarli nie wybaczają. 🪦 Nie dziękują.
Szeol to nie tylko miejsce po śmierci – to stan duszy, która przestała kochać, ufać, walczyć. ❤️🩹 Można mieć tętno i być trupem. Szeol nie zaczyna się pod ziemią – zaczyna się w sercu, które przestaje mówić do Boga.
Znamy to: człowiek, który jeszcze chodzi, jeszcze odbiera maile, jeszcze lajkuje zdjęcia……ale już w nim nie ma życia.
⚠️ Nie modli się. ⚠️ Nie woła. ⚠️ Nie chwali…
Wszedł w wewnętrzny bezruch, jakby pogodził się z ciemnością.
🔥 Tymczasem psalm rzuca rękawicę: „My błogosławimy!” – my, którzy jesteśmy jeszcze w ogniu życia, jeszcze mamy puls, jeszcze możemy przemówić do wieczności.
To wezwanie do działania. Do przebudzenia. Do odrzucenia duchowej apatii jak starego płaszcza.
Bóg nie oczekuje od nas spektaklu – chce autentycznego życia. Tylko ci, którzy trwają w świadomości Bożej obecności, potrafią błogosławić nawet pośród ciemności. A błogosławienie to akt odwagi – to mówienie „tak” wobec świata, który uczy mówić „nie”.
Zatrzymaj się i zapytaj: – ❓Czy twoje życie jest świadectwem – czy tylko wegetacją między pracą a snem? – ❓Kiedy ostatnio twoje serce naprawdę zaśpiewało – nie z rozrywki, ale z wdzięczności? – ❓Czy żyjesz tak, jakbyś miał coś jeszcze do powiedzenia światu, czy raczej jakbyś już dawno wszedł do swojego duchowego grobu?
🗣️ Żyć to nie tylko oddychać – to świadomie wybierać pieśń, zanim zapadnie cisza.
🌿 ZAPISY WCIĄŻ TRWAJĄ🌿 📅 12–18 maja 2025 📍 Dom Rekolekcyjny Braci Mniejszych Kapucynów – Skomielna Czarna 🔗 skomielna.kapucyni.pl
🙏 PsalmoTerapia: Wprowadzenie w modlitwę Słowem Bożym
Zapraszamy na wyjątkowe rekolekcje, które poprowadzą Cię przez duchową przygodę z Księgą Psalmów – modlitwą, która uczy, prowadzi i uzdrawia.
Niezależnie od tego, czy dopiero rozpoczynasz swoją drogę modlitwy, czy od lat karmisz się Słowem – te rekolekcje są dla Ciebie.
📖 W programie m.in.:
Jak modlić się psalmami w codziennym życiu? Lęki, radość, gniew, przebaczenie – emocje w modlitwie psalmami. Przestrzeń na ciszę, refleksję, dialog, adorację i spotkanie z Bogiem w przyrodzie… 🌄 Odkryj Psalmy jako przewodnika w Twoim życiu duchowym. Ucz się modlitwy szczerością, codziennością i głębokim słuchaniem.
📌ZAPRASZAM – nie zwlekaj!
📬 Zgłoszenia i więcej informacji: Marysia: maria.lalik53@gmail.com
W dniu wyboru papieża Leona XIV wieczorem o godzinie 18:30 sprawowałem Eucharystię. Podczas homilii podzieliłem się kilkoma prostymi marzeniami – moim własnym „I have a dream” , nawiązując do słów Martina Luthera Kinga.
Jakich liderów dziś pragniemy?
O jakich się modlimy?
Co możemy dać Kościołowi?
Kilka refleksji, które rodziły się z serca – z troski o Kościół, z nadziei i z pragnienia wspólnoty, która naprawdę prowadzi ku Ewangelii.
🛐 #PsalmNaDzień […] Do nich są podobni ci, którzy je robią, i każdy, który im ufa (Ps 115,8).
🃏 Człowiek rzeźbi swojego boga – i niepostrzeżenie zamienia się w jego posąg. Mamy dziś więcej bożków niż starożytny Babilon. Nazywają się: Sukces, Wydajność, Doskonałość, Zasięg, Władza, Uznanie… Uśmiechają się z billboardów, z reklam i z Instegrama. „Do nich są podobni ci, którzy je robią…” – mówi psalmista. Jeśli twój Bóg to kariera – nie zdziw się, gdy staniesz się jak korporacyjny slajd: estetyczny, ale pusty. Jeśli wielbisz ciało – twoje serce może stać się zimne jak siłowniany hantel.
W psychologii nazywa się to internalizacją obiektu – zaczynasz myśleć, czuć i reagować jak to, co czcisz. I nie – nie chodzi tu o rytuał kadzidła, ale o to, komu oddajesz uwagę, czas i lęk swoje życie. To to cię formuje. To tym się stajesz.
✅ Pomyśl: 👉 Co czcisz po cichu, wtedy, gdy nikt nie patrzy? 👉Czy umiałbyś rozpoznać w sobie ślady bożka, którego nigdy nie nazwałeś? 👉Czy twoje „życie duchowe” to nie przypadkiem dobrze wytrenowany autopilot? 👉Czy boisz się ciszy, bo przypomina ci, że jesteś pusty?
🎏Idol to nie tylko figura. To każda idea, która zjada twoje człowieczeństwo. Kiedy kochasz coś, co nie kocha ciebie – zamieniasz się w puste naczynie. W lśniącą atrapę życia.
🛐 #PsalmNaDzień „Ich bożki to srebro i złoto, robota rąk ludzkich. Mają usta, ale nie mówią; oczy mają, ale nie widzą” (Ps 115,4).
Robota rąk ludzkich – dziś to nie posągi, a algorytmy, influencerzy, designy 3D. Mają usta – jak billboardy, podcasty, reklamy – ale nie powiedzą ci prawdy. Mają oczy – jak kamery monitoringu – ale nie zobaczą twojego cierpienia. To są bożki – perfekcyjni, wykreowani, bez serca. Mają usta, ale nic z nich nie usłyszysz, kiedy się boisz. Mają oczy – ale nie zobaczą twojej depresji, lęku, pustki po rozstaniu. To, co stworzyliśmy własnymi rękami, zaczęło nas pożerać. Jak Frankenstein – dzieło, które obraca się przeciw twórcy. Psycholog powie: projektujesz. Teolog doda: oddajesz chwałę temu, co cię nie zbawi. A twoje serce? Milczy i więdnie. Bo karmi się plastikową nadzieją.
Zrobiliśmy sobie bogów z dotyku szkła. I modlimy się do nich palcami – przewijając, lajkując, klikając. Nasze ołtarze? Ekspozytory w galeriach handlowych. Nasze modlitwy? Scroll w samotności, w ciszy łóżka o trzeciej nad ranem. Nie trzeba kadzidła, wystarczy karta kredytowa.
Trzy pytania egzystencjalne:
1. Gdybyś jutro stracił wszystko, co „posiadasz” – kim byś był? 2. Czy to, co czcisz, naprawdę zna twoje imię? 3. Umiesz jeszcze spojrzeć Bogu w oczy – czy tylko w ekran?
Bożek da ci złudzenie siły. Bóg da ci prawdę – nawet jeśli najpierw cię rozbije. Bożki nie milkną, bo nie mówią. Prawdziwy Bóg milczy, byś Go usłyszał.
🛐 #PsalmNaDzień „Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę” (Ps 115,1).
Szczerze mówiąc, bardzo lubię Psalm 115, a szczególnie jego pierwszy werset, w którym aż dwa razy słyszymy: „Nie nam”. To brzmi jak celny strzał w sam środek współczesnej obsesji na punkcie uznania, lajków i autopromocji. Ile razy robimy coś „dla Boga”, ale gdzieś z tyłu głowy tli się myśl: „Zobaczą mnie, docenią, będą mówić”. Psalmista odcina tlen naszej pysze. Chwała? Nie dla ciebie. Nie dla twojego imienia na banerze, nie dla twojej wersji sukcesu.
Bóg nie potrzebuje reklamy – Jego imię niesie ogień, który oczyszcza intencje. To duchowy test autentyczności. Pamiętam z początków mojego życia zakonnego jedną przestrogę: pycha umiera jako ostatnia. Nawet najbardziej duchowe osiągnięcia tracą wartość, gdy serce zaczyna szeptać: „To moja zasługa. Chwała dla mnie”.
Zdrowe docenienie siebie mówi: „Dziękuję, Boże, że mnie do tego uzdolniłeś”. Próżna chwała szepcze: „Zobaczcie, jaki jestem”. Jedno buduje wspólnotę i prowadzi do większej miłości, drugie oddziela i zamyka w kulcie własnego „ja”.
DOBREGO DNIA W ŁĄCZNOŚCI 1W1 W tym tygodniu modlę się za Was i Waszych intencjach w 1W1 psalmem 115.
Jeszcze przed wyjazdem do Ełku, gdzie od dziś będę prowadził warsztat dla sióstr, chciałbym podzielić się kilkoma myślami z książki „CYFROWA DUSZA” na temat coraz bardziej obecnego zjawiska phubbingu – cichego zabójcy relacji.
GDY EKRANY WAŻNIEJSZE NIŻ CZŁOWIEK Na moich warsztatach o komunikacji zawsze powtarzam: jakość twoich relacji decyduje o jakości twojego życia. Brzmi jak banał? Być może. Ale współczesna psychologia nie pozostawia wątpliwości – liczne badania, od klasycznych prac Johna Gottmana po współczesne analizy Laurie Santos, potwierdzają, że głębokie, autentyczne więzi są kluczowym predyktorem szczęścia (Gottman, 1994; Santos, 2018). Tymczasem wpadliśmy w pułapkę pierwszego świata: mamy więcej „połączeń” niż kiedykolwiek, a jednocześnie coraz częściej czujemy się samotni. I tu pojawia się gorzka ironia – narzędzia, które miały nas łączyć, często działają jak niewidzialny klin wbity między nas a tych, którzy są na wyciągnięcie ręki.
Phubbing (ang. phone – telefon + snubbing – lekceważyć, ignorować…) to nie jest kolejny modny termin z poradnika psychologicznego. To cichy zabójca relacji, który wkradł się do naszych domów, restauracji i łóżek. Termin ukuto w Australii w 2012 roku (Roberts i David, 2016), ale dziś zjawisko ma skalę globalnej epidemii. Wyobraź sobie taki scenariusz: para po całym dniu pracy w końcu ma chwilę tylko dla siebie. Zamiast wymiany spojrzeń, dotyku, rozmowy – dwa pochylone karki, dwa migoczące ekrany. On scrolluje memy, ona odpala kolejny odcinek serialu. „Przecież jesteśmy razem!” – myślą. Tyle że bycie obok to nie to samo co bycie ze sobą.
DLACZEGO TO TAKIE NIEBEZPIECZNE? Phubbing, czyli ignorowanie drugiego człowieka na rzecz telefonu, to nie tylko irytujący nawyk. To subtelna, ale bolesna forma społecznego odrzucenia. Uderza w samo serce tego, co czyni nas ludźmi – w nasze podstawowe potrzeby psychiczne, które są jak niewidzialne rusztowanie, podtrzymujące naszą emocjonalną równowagę.
[…] Bycie ignorowanym zwyczajnie boli. W psychologii mówi się o „potrzebach podstawowych” – jak potrzeba przynależności, uznania czy więzi (Maslow, 1943). Kiedy bliska osoba zamiast spojrzeć ci w oczy, zerka w telefon, twój mózg nie interpretuje tego neutralnie. Odczytuje to jako zagrożenie – odrzucenie. A z tym wiąże się cała kaskada emocji.
[…] Psycholog John Gottman udowodnił, że związki rozpadają się nie przez wielkie dramaty, ale przez chroniczne „nieobecności” (Gottman, 1999). Phubbing to właśnie takie codzienne wycofanie. Partner, który wieczorem wertuje Facebooka zamiast słuchać, nie musi zdradzać – i tak powoli staje się emocjonalnym nieznajomym.
[…] W towarzystwie, ale samotnie – to dziś zaskakująco częsty stan. Zwłaszcza wśród młodych ludzi, którzy dorastają w świecie, gdzie „obecność” oznacza głównie online. Phubbing sprawia, że jesteś z kimś, a jednocześnie obok. Emocjonalna samotność jest cichym złodziejem – nie krzyczy, ale podgryza poczucie własnej wartości od środka.
[…] To nie tylko domysły – badania pokazują, że phubbing obniża samoocenę i zwiększa ryzyko depresji (Wang et al., 2020). Dlaczego? Bo w relacjach potrzebujemy potwierdzenia swojego istnienia – a telefon w dłoniach bliskiej osoby mówi coś wręcz przeciwnego.
[…] Phubbing to cichy sabotaż relacji. Nie musisz wybuchać, krzyczeć, zdradzać – wystarczy, że odwrócisz wzrok w kluczowym momencie. Nawet najlepsza więź rdzewieje, gdy przestaje być podlewana uwagą. Phubbing stopniowo zamienia bliskość w transakcję: „Jestem przy tobie fizycznie, ale moje myśli są gdzie indziej”. John Gottman, badacz związków, udowodnił, że kluczem do trwałości relacji są tzw. „małe chwile” – drobne gesty uważności (Gottman I Silver, 1999). Tymczasem phubbing systematycznie je niszczy. Jak ma powstać intymność, jeśli nawet podczas ważnych rozmów jedno z was zerka na ekran?
Dziś udało mi się skończyć przedostatni rozdział mojej książki „CYFROWA DUSZA, w której przyglądam się wpływowi technologii na ludzkie relacje. Oto kilka tematów i myśli, które poruszam w tej części książki:
[…] „Gdyby szczęście miało swój własny kod genetyczny, to relacje z innymi byłyby w nim zapisane grubym, fluorescencyjnym markerem. Pamiętam mojego przyjaciela, który często powtarzał „Lepiej być z kimś w Detroit niż samotnie na Hawajach” i wiele w tym racji. Nie chodzi jednak o byle jakie kontakty – te powierzchowne, towarzyskie, wymieniane jak wizytówki na korporacyjnych networkingach. Prawdziwe happy endy piszą się tam, gdzie jest bliskość, zaufanie i autentyczność. Gdzie można być sobą – nieidealnym, czasem marudnym, ale prawdziwym…
[…] W dzisiejszym świecie, gdzie myli się bliskość z dostępnością, a kliknięcia z przyjaźnią, łatwo stracić z oczu to, co naprawdę ważne. Mamy dziesiątki, setki „znajomych” w mediach społecznościowych. Każde zdjęcie może zebrać kilkaset polubień, ale ile z tych osób odebrałoby telefon o drugiej w nocy? Relacje intymne to nie liczby. To głębokość. To ten moment, gdy możesz się rozsypać – a ktoś cię zbierze, nie mówiąc przy tym: „Aleś się rozsypał, chłopie.” I nie chodzi tu tylko o więzi rodzinne. Czasem ktoś, kogo spotykamy stosunkowo niedawno, może dać nam więcej prawdziwej obecności niż ludzie, którzy są obok przez lata. Bo chodzi o coś więcej niż czas – chodzi o gotowość, żeby być naprawdę…
[…] Intymność w relacjach to nie tylko uczucie. To akt odwagi. To momenty, w których pozwalamy komuś zajrzeć w nas – bez filtrów, bez udawania, że wszystko gra. To decyzja, by być przy kimś, nawet jeśli niewygodnie, nawet jeśli trzeba z czegoś zrezygnować. To codzienne, ciche „jestem”, które nie musi być wypowiedziane na głos, bo i tak jest wyczuwalne…
[…] Intymność działa jak miękki koc w chłodny dzień – ogrzewa, otula, daje poczucie bezpieczeństwa. To właśnie dzięki niej jesteśmy w stanie lepiej radzić sobie ze stresem, z życiowymi zawirowaniami, z tym całym chaosem, który czasem wylewa się na nas z dnia codziennego. Kiedy wiesz, że ktoś trzyma cię za rękę – dosłownie lub w przenośni – nie boisz się aż tak bardzo. Bo w takich relacjach dzieje się coś rzadkiego – zaczynamy czuć się naprawdę widziani. A to, wbrew temu, co można by sądzić, nie zdarza się często…
[…] Neurolodzy udowodnili: negatywne słowa aktywują ośrodki bólu w mózgu (Eisenberger, 2012). „Jesteś beznadziejny” zostawia bliznę. „Wierzę w Ciebie” – buduje most. W Biblii czytamy: „Życie i śmierć są w mocy języka” (Prz 18,21). To nie metafora – to neurobiologia! A na innym miejscu jeszcze mocniej słowo Boże mówi „Uderzenie rózgi wywołuje sińce, uderzenie języka łamie kości. Wielu padło od ostrza miecza, ale nie tylu, co od języka” (Syr 28, 17-18)…
[…] Słuchanie nie jest pasywnym stanem. To wybór. To decyzja, że na te kilka chwil zrezygnuję z siebie, by spotkać się z tobą. Że zamiast wygrać rozmowę – wybiorę zrozumienie. Nie dostajemy tej umiejętności w pakiecie startowym. Trzeba ją wyćwiczyć. Ale kiedy już zaczniemy – zmienia się nie tylko sposób, w jaki rozmawiamy. Zmienia się jakość naszych relacji. A często – całe nasze życie… (Piotr Kwiatek OFMCap).