Wdzięczność „niekochana”
Kilka lat temu na warsztatach z psychologii pozytywnej organizowanych dla jednej z firm wydarzyło się coś co dało mi wiele do myślenia. Ukazując korzyści z praktykowania wdzięczności pewna kobieta przerwała mi wykład i zaprotestowała mówiąc głośno, że nie znosi wdzięczności. Nastała mała konsternacja na sali, ale spokojnie zapytałem by powiedziała o tym coś więcej. Wtedy usłyszeliśmy o bolesnym doświadczeniu manipulacji. Kiedy była studentką na wydziale prawa rodzice oczywiście finansowo i duchowo ją wspierali. Jednak ojciec ilekroć płacił rachunki za akademik czy studia po cichu dodawał „kochana córeczko jak skończysz edukacje, to nam się odwdzięczysz”. W sercu tej młodej kobiety słusznie zamiast wdzięczności rodziło się przykre uczucie powinności spłaty narastającego długu. Choć dobro dane było z życzliwością, to jednak powiązane z transakcją je umniejszało. Interesowność jest poważną chorobą wdzięczności. To tak jak zasiać piękne kwiaty w ogrodzie i gdy już pojawiają się pierwsze zwiastuny zaorać je całe. Brak czystych intencji ofiarodawcy niestety wypacza szlachetne gesty życzliwości. Trudno powiązać inwestycję we własne ego z ekonomią miłości nastawionej na darmowość. Mówiąc ewangelicznie wdzięczność rodzi się kiedy „lewa ręka nie wie co czyni prawa” (Mt 6,3-4). Nie chodzi o brak świadomości, ale brak interesowności. Nie jest to wcale zadanie łatwe. Osobiście wielokrotnie spotkałem się z dobrodziejami, którzy dając nawet duże datki nie tylko oczekiwali, ale chcieli od siebie uzależnić. Na drodze biznesu trudno jest spotkać czystą i piękną wdzięczność. Umieć ofiarować coś (swoje serce, czas, zdolności) i nic w zamian nie oczekiwać nawet słowa „dziękuję”. Wielka klasa, czyli żyzna glebą na której wyrastają kwiaty silnej wdzięczności. Oczywiście takiej postawy możemy uczyć się od Boga. To w Nim nie ma „jeśli, gdy, jeżeli, pod warunkiem”. Jezus umarł na krzyżu za człowieka, który nie mógł niczego ofiarować, był totalnym bankrutem. Co więcej uczyniłby to jeszcze raz i każdego dnia bez wahania. Słusznie psalmista zauważa „Nikt bowiem siebie samego nie może wykupić ani nie uiści Bogu ceny swego wykupu” (Ps 49,8). Jak wielki musiał być dług, skoro tylko Bóg mógł go zapłacić? Jak wielka musi być wartość człowieka, skoro został posłany Syn Jednorodzony? Jak wielka musi być miłość Boga, skoro każdego dnia bez wahania oddałby ponownie wszystko dla nas? Taki jest Bóg, którego ciężko nam zrozumieć, ponieważ od dziecka funkcjonujemy w świecie zależności, interesów i potrzeb…
(Z dzisiejszej pracy nad książką PSALMOTERAPIA rozdz. „PSALMY UWIELBIENIA. MOC WDZIĘCZNOŚCI” … jeszcze bez korekt!!).