„Któż jak nasz Pan Bóg, co siedzibę ma w górze, co w dół spogląda na niebo i na ziemię?” (Ps 113,5-6).
Psalmista odsłania najczulszy paradoks wiary: Bóg jest w niebie, ale Jego oczy są przyklejone do ziemi – jak matka, która nawet gotując obiad, przez okno śledzi zabawę dziecka na podwórku. On nie „monitoruje” świata z zimną dokładnością kamer przemysłowych. On wypatruje – jak dziadek pochylony nad łóżeczkiem wnuka, zasypiający z palcem uwięzionym w jego maleńkiej dłoni.
Jego „wysokość” to nie dystans – to lepszy punkt, by dostrzec, kiedy wyciągasz rękę. Współczesny człowiek czuje się często jak zagubiona owca w gęstej mgle, ale Bóg patrzy na niego jak pasterz, który już rozpoznaje kształt swojego baranka po ruchu sylwetki. Bóg widzi!
Nawet gdy jesteś w dole, On patrzy w dół – a to znaczy, że jesteś w JAKIMŚ polu widzenia. Więc krzycz. On słyszy.
DOBREGO DNIA W ŁĄCZNOŚCI 1W1
