🛐 #PsalmNaDzień
„Uwielbiaj, duszo moja, PANA, i całe moje wnętrze – Jego święte imię” (Ps 103,1)
Zanim człowiek stanie się światłem dla innych, musi nauczyć się prowadzić samego siebie ku Bogu. Psalmista w tym wersecie przyjmuje podwójną rolę: zarówno tego, który potrzebuje umocnienia, jak i tego, który sam siebie do tego umacnia. Nie czeka, aż emocje przyjdą z pomocą, nie uzależnia swojej modlitwy od sprzyjających okoliczności – sam siebie mobilizuje do uwielbienia. To duchowa dojrzałość.
Wielu ludzi uważa, że modlitwa powinna wypływać spontanicznie, jako naturalna odpowiedź duszy na obecność Boga. Ale co w sytuacji, gdy emocje zawodzą? Gdy codzienność wyciska ostatnie siły, a w sercu bardziej czuć pustkę niż żar? Psalmista zna to doskonale – dlatego wzywa swoją własną duszę, nakazuje jej uwielbienie, podejmuje duchowy wysiłek.
Modlitwa to walka, wybór i wysiłek
Nie ma modlitwy bardziej autentycznej niż ta, która rodzi się wbrew zniechęceniu. To właśnie wtedy, gdy trudno jest się modlić, serce wypowiada najbardziej szczere słowa. Psalmy uczą wytrwałości w trwaniu przed Bogiem niezależnie od stanu duszy – zarówno w chwilach radości, jak i w momentach walki.
Higiena duchowa – codzienna mobilizacja duszy
Psalmista pokazuje, że codzienna modlitwa i uwielbienie są czymś więcej niż emocjonalnym uniesieniem – to świadoma decyzja, duchowa strategia, forma higieny wewnętrznej.
Być może dzisiaj Twoje serce nie ma siły na modlitwę. Może czujesz się wyczerpany, rozbity, przytłoczony. Właśnie w takim momencie możesz uczynić to, co zrobił psalmista: powiedzieć do własnej duszy – Uwielbiaj PANA! Nie dlatego, że masz na to ochotę, ale dlatego, że On jest tego wart. A gdy wypowiesz te słowa, może się okazać, że coś zaczyna się zmieniać.
Bo czasem to, czego najbardziej potrzebujemy, to nie czekać na odpowiedni nastrój, miejsce, okoliczności – ale trwać na modlitwie takim jakim się jest „tu i teraz”. Tego Wam i sobie życzę!