Zdarza mi się, że czytam psalm i… nic. Żaden werset nie porusza, nie zostaje we mnie żadna treść. W tym tygodniu modlę się Psalmem 132 i szczerze mówiąc – nie „iskrzy” między mną a tym tekstem. A jednak trwam. Dlaczego? Bo modlitwa to nie zawsze emocje, ale wierność. Modlę się nim za siebie i za Was i chcę podzielić się kilkoma zasadami, które mi w takich chwilach pomagają:
1) 💪 TRWAJ mimo wszystko. Nie każda modlitwa niesie od razu pocieszenie. Czasem to po prostu wierne bycie przed Bogiem.
2) ⏰ UFAJ procesowi. Nie wszystko dzieje się od razu. Gdy w ramach 1W1 modlimy się psalmem przez cały tydzień, światło może przyjść dopiero w kolejnych dniach. Fundamenty buduje się powoli.
3) ❤️ LICZ swoją WIERNOŚĆ. To ona w modlitwie jest często cenniejsza niż nasze poruszenia czy emocje.
4) 🌱 PAMIĘTAJ o OWOCACH dla innych. Psalmy to modlitwa całego Kościoła. Nawet jeśli mnie nie dotykają, wiem, że wypowiadam słowa, którymi od wieków modlą się inni – to daje poczucie wspólnoty.
5) 🏗️ BUDUJ CHARAKTER. To ćwiczenie serca. Uczę się nie szukać w modlitwie tylko „swoich” przeżyć, ale otwierać serce na Boga takim, jaki jest.
🙏 Dlatego choć Psalm 132 na razie zostaje „suchy”, wierzę, że Bóg może nim działać – we mnie i w Was.
Takie doświadczenie uczy nas, że prawdziwa modlitwa nie jest szukaniem uczuć, ale szukaniem Boga samego.

Czasem zdarza się, że modlitwa staje się jak rozmowa ze ścianą. Siadasz, otwierasz Pismo Święte, a słowa pozostają martwe. Wersety, które innym wydają się natchnione, w twojej duszy nie wywołują żadnego echa. To doświadczenie pustki, które bywa niezwykle frustrujące, a w kontekście modlitwy psalmami może być szczególnie dotkliwe. Próbujesz modlić się słowami, które przez wieki karmiły serca mistyków i świętych, ale one nie chcą spłynąć do twojego wnętrza. To jednak nie jest powód do rezygnacji, lecz do głębszej refleksji nad naturą samej modlitwy.
To, co nazywamy „pustką” w modlitwie, nie jest oznaką duchowej porażki. Wręcz przeciwnie, często bywa testem naszej dojrzałości i autentyczności. W psychologii, podobne zjawisko opisuje się jako etap w procesie uczenia się, w którym początkowy entuzjazm i łatwość zastępuje okres wytężonej pracy bez natychmiastowych nagród. Taka modlitwa, pozbawiona widocznych owoców, może budować głębsze fundamenty wiary, które nie są zależne od emocji czy doraźnych korzyści.
Zasada pierwsza: Trwaj mimo wszystko – poza emocjami i intelektem
Kluczową zasadą, którą warto przyjąć, jest wierność. Modlitwa nie jest tylko i wyłącznie przeżyciem emocjonalnym czy intelektualnym, ale przede wszystkim aktem woli, decyzją o byciu z Bogiem niezależnie od odczuć. Jak pisał o tym Henri Nouwen (1998) w swojej książce Zraniony uzdrowiciel, autentyczna modlitwa to nie tyle mówienie, co „trwanie w obecności Tego, który nas kocha” (s. 132). Czasem to trwanie jest bolesne, jak trwanie pod krzyżem. W takich chwilach modlitwa staje się jak sianie ziarna w jałową glebę. Nie widzimy natychmiastowych rezultatów, ale ufamy, że Bóg w swojej Opatrzności z czasem sprawi, że wykiełkuje coś cennego.
W psalmie 132 modlący się zwraca uwagę na postawę Dawida, który ślubował: „Nie wejdę do namiotu, w którym mieszkam, ani nie położę się na łożu mojego posłania, ani snu nie użyczę mym powiekom, dopóki nie znajdę miejsca dla Pana, mieszkania dla Mocarza Jakubowego!” (Ps 132, 3-5). To nie jest modlitwa o natchnienie czy poczucie bliskości, ale o wytrwałość i determinację. Dawid nie czekał na emocje, ale działał w wierności swojej obietnicy. W momentach pustki modlitwa to nie oczekiwanie na „poruszenie”, lecz świadome podjęcie tego samego trudu, co Dawid – budowania miejsca dla Boga w sercu, nawet gdy wydaje się, że jest ono puste.
Zasada druga: Fundamenty kładzie się w ciszy
Modlitwa, która nie porusza, ma ogromne znaczenie budujące. Działanie duchowe nie zawsze jest natychmiastowe i spektakularne. Często jest to proces powolnego „układania cegieł”, o którym pisał Thomas Merton (1973) w Siedmiopiętrowej górze, podkreślając, że duchowy rozwój często odbywa się w niewidoczny sposób, a efekty widoczne są dopiero po dłuższym czasie. W ten sposób modlitwa w pustce staje się solidnym fundamentem, na którym buduje się życie duchowe, wolne od „duchowego konsumpcjonizmu”.
Kiedy przez tydzień modlimy się tym samym psalmem, jak na przykład psalmem 132, i nie odczuwamy niczego, nie oznacza to, że nasza modlitwa jest bezowocna. Mimo braku wyraźnych emocji, słowa te, niczym rzucane ziarno, wnikają w podświadomość i zmieniają perspektywę. Nawet jeśli w danym momencie nie ma „światła”, nie wiemy, kiedy to światło przyjdzie. Może to nastąpić za dzień, miesiąc, a nawet rok, gdy w zupełnie innej sytuacji, ten sam werset nagle rozjaśni naszą drogę.
Zasada trzecia: Wierność jest miarą miłości
Modlitwa w pustce pozwala nam ćwiczyć wierność, która jest kluczowym elementem dojrzałej miłości. W relacji z drugim człowiekiem miłość nie polega tylko na odczuwaniu „motyli w brzuchu”, ale na wierności w chwilach trudnych, w chorobie czy zmęczeniu. Podobnie jest z Bogiem. Modlitwa bez pociechy uczy nas bezinteresowności. Nie modlimy się, aby coś poczuć, ale dlatego, że Bóg jest Bogiem i jest godzien uwielbienia. Wierność w takich momentach jest świadectwem, że modlitwa nie jest dla nas narzędziem do zdobycia uczuć, ale wyrazem bezinteresownej relacji. Jest to postawa, którą Jan od Krzyża (1991) nazwał „ciemną nocą duszy” – okres, w którym wszelkie duchowe pociechy są odebrane, aby wiara mogła wzrastać w czystości, wolna od egoistycznych pobudek.
Po czwarte: Modlitwa to wstawiennictwo
W modlitwie nie chodzi tylko o naszą własną relację z Bogiem. Modląc się psalmem, nawet jeśli do nas nie przemawia, modlimy się słowami, które wypowiadał Jezus i Kościół. Stajemy się częścią wspólnoty, która modli się od wieków. W modlitwie „pustej” możemy się zjednoczyć z tymi, którzy także przechodzą duchowe „susze”, a co najważniejsze – z Chrystusem w Jego modlitwie w Ogrójcu. On także modlił się, a Jego modlitwa była pełna ludzkiej udręki, bez poczucia natychmiastowej pociechy. „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22, 42). To jest modlitwa wierności, modlitwa wstawiennicza za innych i za siebie, nawet gdy brak nam sił. W modlitwie psalmem 132, która mówi o świątyni i o pokoleniach, wstawiamy się za Kościół i za tych, którzy szukają Boga.
Po piąte: Modlitwa buduje naszą duchową dyscyplinę
Modlitwa bez pociechy buduje duchową dyscyplinę. Zamiast czekać na natchnienie, uczy nas regularności i wytrwałości. Tak jak w sporcie czy w nauce, prawdziwe mistrzostwo osiąga się nie w chwilach euforii, ale poprzez systematyczne, codzienne ćwiczenie. W ten sposób modlitwa w pustce staje się szkołą charakteru, która uczy nas nie tylko cierpliwości, ale także pokory. Uświadamia nam, że nie jesteśmy panami duchowych doświadczeń, a wszelkie pocieszenia są darem, a nie czymś, na co zasługujemy. To doświadczenie uczy nas, że prawdziwa modlitwa nie jest szukaniem uczuć, ale szukaniem Boga samego.