🔷 „Lustro Duszy. Psalmoterapia w praktyce” (w przygotowaniu)! Dziś dzielę się z Wami inspirującym cytatem z 2. rozdziału, który traktuje o uzdrawiającej mocy, jaka płynie z psalmów.
CISZA W ZGIEŁKU
„Żyjemy w czasach, w których cisza stała się towarem luksusowym. Hałas miast, powiadomienia w telefonie, rozmowy o niczym. Czasem nawet w domu trudno znaleźć chwilę, w której nie szumi lodówka, nie miga ekran, nie słychać czyjegoś „hej, masz minutkę?”. Nic dziwnego, że tylu ludzi szuka dziś sposobów, by uciszyć ten zgiełk: mindfulness, medytacja, ćwiczenia oddechowe. To działa. Chwilę oddychasz wolniej, a napięcie spada jak kurz z półki.
Ale autor Psalmu 63 idzie głębiej. On nie zatrzymuje się na tym, żeby tylko wyciszyć głowę. Nie medytuje w próżni. Jego pragnienie jest jak strumień, który nie zadowoli się samym dźwiękiem wody chce dotrzeć do źródła. W psalmie 42, uważanym przez niektórych biblistów za swojego „brata bliźniaka”, czytamy: „Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego” (Ps 42,3). Boga żywego – a więc nie tego z podręczników teologii, nie z opowieści znajomych, nie „Boga-muzeum”, przy którym się przechodzi i mówi: „O, piękne eksponaty”. Psalmista chce Boga, który oddycha, który patrzy w oczy i jest blisko, bo kocha. Czasem to pragnienie odżywa dopiero wtedy, kiedy życie nas przyciśnie. Kiedy zdrowie siada, kiedy przyjaciel odchodzi, kiedy nagle odkrywamy, że nie mamy już siły grać w tę grę pozorów. Wtedy słowa „Boga żywego pragnę” stają się bardziej realne niż wszystkie wykresy i plany.
I właśnie takiego Boga spotykamy w Jezusie Chrystusie. Nie w dalekim, obojętnym bóstwie, ale w Kimś, kto zna nasze zmęczenie, ból i radość. Jak przypomina List do Hebrajczyków, On „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu.” (Hbr 4,15). Innymi słowy, On wie, jak to jest nie spać całą noc, bo w głowie mieli się tysiąc myśli. Rozumie, jak to jest być odrzuconym. Bliska jest radość z drobnych rzeczy i codzienny uśmiech. Dlatego w modlitwie nie chodzi tylko o pustkę w głowie czy miękkie światło świecy. Celem jest Pełnia. Nie tylko spokój, ale obecność. Nie tylko ukojenie, ale spotkanie. Psalm 63 przypomina, że najgłębsze modlitwy rodzą się z tęsknoty i że nie trzeba mieć wszystkiego poukładanego, by doświadczyć Boga. Czasem Jego bliskość przychodzi właśnie wtedy, kiedy jesteśmy głodni, spragnieni, kiedy noc w sercu wydaje się najciemniejsza. Bo samo to, że Go pragniemy, jest znakiem, że On już w nas działa. A to oznacza, że nawet jeśli Go teraz nie czujemy, to On jest bliżej, niż myślimy.
I może właśnie w tym tkwi największy paradoks wiary: nie zaczyna się ona od sytości, ale od braku. Od cichego „Boże, gdzie jesteś?”. Od kropli tęsknoty, która potrafi stać się źródłem życia”.
Kwiatek, P. (w przygotowaniu). „Lustro duszy. Psalmoterapia w praktyce”.
