📘 W mojej najnowszej książce „Psalmoterapia w praktyce” (tytuł roboczy) przedstawiam koncepcję ucieleśnienia psalmów. Co o tym myślicie? Macie może własne przykłady „ucieleśnienia psalmu”? Na końcu podaję jeden z wielu.
„Można czytać psalmy — i można je nosić w sobie jak tatuaż, który czasem piecze, a czasem koi. Kto raz spróbował, ten wie: nie chodzi o recytowanie starohebrajskiej poezji na głos w zimnym kościele, ale o moment, w którym słowa sprzed tysięcy lat zaczynają bić rytmem twojego serca. Ten fenomen — nazwijmy go „ucieleśnieniem psalmów — jest czymś więcej niż zrozumienie i zachwyt nad psalmem. To praktyka intymna, bezpośrednia i niezmiernie osobista. Psalm przestaje być literą, a staje się oddechem.
Definicja:
Ucieleśnienie psalmu – to głębokie, osobiste i intymne doświadczenie ich treści, które splata się z konkretnymi wydarzeniami i emocjami z twojego życia. Nie jest to jedynie intelektualne zrozumienie tekstu, ale raczej przeżycie go na poziomie serca i duszy, tak że psalm staje się lustrem dla twoich własnych doświadczeń i jednocześnie drogowskazem w ich przeżywaniu. To moment, gdy starożytne słowa nabierają nowego, żywego znaczenia, stając się częścią twojej osobistej historii.
Oto przykład:
Początek pandemii. Cisza w pustych ulicach, strach, który kładł się cieniem na wszystkim. Jeden z naszych braci zakonników w wieku 48 lat w ciągu tygodnia umiera — nagle, cicho, za szybko. I wtedy wersety psalmu 27 wyskoczył jak z ukrycia: „Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać? Pan obroną mojego życia: przed kim mam się trwożyć? […] choćby wybuchła przeciw mnie wojna, nawet wtedy będę pełen ufności […] Choćby mnie opuścili ojciec mój i matka, to jednak Pan mnie przygarnie” (Ps 27). Brzmi patetycznie? Tylko dla kogoś, kto nigdy nie modlił się tymi słowami, siedząc samotnie w izolatce realnie lękając się o utratę życia. Wtedy te wersety nie są cytatem — są tarczą, nijako przenikają do systemu świadomości. Jakby Bóg sam szeptał: Nie bój się. Jestem tu. Kto raz tego doświadczył, ten już wie, że psalm to nie jest tekst. To jest wspomnienie ciała. Każda emocja przypięta do wersetu. Kiedy dzisiaj słyszę Psalm 27, nie myślę o Dawidzie ani jego wrogach. Myślę o pandemii i szerzej o strachu. I o tym, że Bóg jednak potrafi skleić popękane serce, je uzdrowić i dać nadzieję oraz siłę.
Ucieleśnienie psalmu to świadectwo żywej relacji ze Słowem, które jest dynamiczne i zdolne do przemiany. Pozwala ono na autentyczne spotkanie z pragnieniami, lękami i nadziejami dawnych psalmistów, jednocześnie odnajdując w nich echo własnych doświadczeń. To proces, który sprawia, że modlitwa staje się nie tylko wypowiadaniem słów, ale prawdziwym przeżywaniem ich mocy w twojej codzienności” (Piotr Kwiatek).
