Piotr Kwiatek OFMCap

CYFROWA DUSZA

Dziś udało mi się skończyć przedostatni rozdział mojej książki „CYFROWA DUSZA, w której przyglądam się wpływowi technologii na ludzkie relacje. Oto kilka tematów i myśli, które poruszam w tej części książki:

[…]
„Gdyby szczęście miało swój własny kod genetyczny, to relacje z innymi byłyby w nim zapisane grubym, fluorescencyjnym markerem. Pamiętam mojego przyjaciela, który często powtarzał „Lepiej być z kimś w Detroit niż samotnie na Hawajach” i wiele w tym racji. Nie chodzi jednak o byle jakie kontakty – te powierzchowne, towarzyskie, wymieniane jak wizytówki na korporacyjnych networkingach. Prawdziwe happy endy piszą się tam, gdzie jest bliskość, zaufanie i autentyczność. Gdzie można być sobą – nieidealnym, czasem marudnym, ale prawdziwym…

[…] W dzisiejszym świecie, gdzie myli się bliskość z dostępnością, a kliknięcia z przyjaźnią, łatwo stracić z oczu to, co naprawdę ważne. Mamy dziesiątki, setki „znajomych” w mediach społecznościowych. Każde zdjęcie może zebrać kilkaset polubień, ale ile z tych osób odebrałoby telefon o drugiej w nocy? Relacje intymne to nie liczby. To głębokość. To ten moment, gdy możesz się rozsypać – a ktoś cię zbierze, nie mówiąc przy tym: „Aleś się rozsypał, chłopie.” I nie chodzi tu tylko o więzi rodzinne. Czasem ktoś, kogo spotykamy stosunkowo niedawno, może dać nam więcej prawdziwej obecności niż ludzie, którzy są obok przez lata. Bo chodzi o coś więcej niż czas – chodzi o gotowość, żeby być naprawdę…

[…] Intymność w relacjach to nie tylko uczucie. To akt odwagi. To momenty, w których pozwalamy komuś zajrzeć w nas – bez filtrów, bez udawania, że wszystko gra. To decyzja, by być przy kimś, nawet jeśli niewygodnie, nawet jeśli trzeba z czegoś zrezygnować. To codzienne, ciche „jestem”, które nie musi być wypowiedziane na głos, bo i tak jest wyczuwalne…

[…] Intymność działa jak miękki koc w chłodny dzień – ogrzewa, otula, daje poczucie bezpieczeństwa. To właśnie dzięki niej jesteśmy w stanie lepiej radzić sobie ze stresem, z życiowymi zawirowaniami, z tym całym chaosem, który czasem wylewa się na nas z dnia codziennego. Kiedy wiesz, że ktoś trzyma cię za rękę – dosłownie lub w przenośni – nie boisz się aż tak bardzo. Bo w takich relacjach dzieje się coś rzadkiego – zaczynamy czuć się naprawdę widziani. A to, wbrew temu, co można by sądzić, nie zdarza się często…

[…] Neurolodzy udowodnili: negatywne słowa aktywują ośrodki bólu w mózgu (Eisenberger, 2012). „Jesteś beznadziejny” zostawia bliznę. „Wierzę w Ciebie” – buduje most. W Biblii czytamy: „Życie i śmierć są w mocy języka” (Prz 18,21). To nie metafora – to neurobiologia! A na innym miejscu jeszcze mocniej słowo Boże mówi „Uderzenie rózgi wywołuje sińce, uderzenie języka łamie kości. Wielu padło od ostrza miecza, ale nie tylu, co od języka” (Syr 28, 17-18)…

[…] Słuchanie nie jest pasywnym stanem. To wybór. To decyzja, że na te kilka chwil zrezygnuję z siebie, by spotkać się z tobą. Że zamiast wygrać rozmowę – wybiorę zrozumienie. Nie dostajemy tej umiejętności w pakiecie startowym. Trzeba ją wyćwiczyć. Ale kiedy już zaczniemy – zmienia się nie tylko sposób, w jaki rozmawiamy. Zmienia się jakość naszych relacji. A często – całe nasze życie… (Piotr Kwiatek OFMCap).