Psalm 109 – modlitwa gniewu i miłości

W tym tygodniu modliłem się Psalmem 109 – jednym z tzw. psalmów złorzeczących, które często budzą kontrowersje i bywają pomijane w codziennej modlitwie. Tym razem jednak postanowiłem odczytać go w nowym świetle – nie jako akt zemsty wobec drugiego człowieka, lecz jako duchową broń w walce z grzechem i Złem.

To doświadczenie otworzyło mi oczy na głębszy wymiar tej modlitwy. Psalm 109, pełen dramatycznych słów i surowych wezwań do Bożej interwencji, jest świadectwem skrajnych emocji człowieka, który czuje się osaczony przez niesprawiedliwość. Jego brutalna szczerość uderza i może budzić sprzeciw – jak to możliwe, że natchnione Słowo zawiera aż tak mocne wyrażenia? Ale czyż nie takie są nasze serca w chwilach próby? Czyż nie targają nami gniew, poczucie krzywdy, pragnienie, by Zło zostało ukarane?

Psychologia gniewu – czy można się modlić w gniewie?

Z perspektywy psychologicznej gniew to emocja, która sama w sobie nie jest zła – staje się destrukcyjna dopiero wtedy, gdy prowadzi do nienawiści i działań krzywdzących innych. W zdrowym ujęciu gniew może być motorem zmiany, impulsem do obrony wartości i sprawiedliwości. Tak właśnie można odczytać Psalm 109: jako wołanie o sprawiedliwość, ale też jako próbę uporządkowania własnych emocji w relacji z Bogiem. To nie bezmyślna furia, lecz modlitwa człowieka, który swoją złość oddaje w ręce Stwórcy, prosząc, by to On dokonał sądu.

Święty Paweł pisał: „Gniewajcie się, lecz nie grzeszcie: niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce” (Ef 4,26). Psalm 109 wydaje się dokładnie tym – sposobem na to, by nie tłumić w sobie trudnych emocji, ale przemienić je w wołanie o świętość.

Teologia walki duchowej – kiedy miłość wymaga nienawiści

Jezus nauczał o miłości nieprzyjaciół, ale jednocześnie przyszedł „zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3,8). Miłość do Boga i do człowieka nie oznacza pobłażliwości wobec grzechu. Święci mistycy, jak św. Katarzyna ze Sieny czy św. Jan od Krzyża, podkreślali, że prawdziwa miłość do Boga rodzi świętą nienawiść do wszystkiego, co niszczy tę relację.

Modląc się Psalmem 109, poczułem, jak mocno brakuje mi tej gorliwości – nie tylko by unikać grzechu, ale by go aktywnie zwalczać. Prosiłem Boga, by dał mi nie tylko pragnienie dobra, ale i odrazę do zła, które próbuje osłabić moją miłość do Niego.

Nie możemy udawać, że walka duchowa nie istnieje. Świat próbuje nas przekonać, że grzech to tylko osobisty wybór, a nie rzeczywista siła, która odciąga nas od Boga. Tymczasem Psalm 109 przypomina, że mamy prawo i obowiązek stawiać mu opór. Świętość nie jest neutralnością – to radykalna miłość do Boga, która wymaga równie radykalnego sprzeciwu wobec tego, co tę miłość niszczy.

Psalm złorzeczący czy psalm miłości?

Paradoksalnie, Psalm 109 uczy mnie miłości – tej, która nie jest sentymentalnym uczuciem, lecz wyborem, aktem woli, gotowością do walki o to, co najcenniejsze. Uświadomił mi, że nie można autentycznie kochać Boga, jeśli nie odrzuca się tego, co Go obraża. Nie można iść na kompromis ze złem i jednocześnie pragnąć świętości.

Dlatego postanowiłem nie pomijać już tego psalmu w modlitwie. Będę go czytał jako duchowy rachunek sumienia – na ile potrafię kochać i na ile mam odwagę, by nie kochać tego, co niszczy moją miłość do Boga.

Trzy pytania do refleksji:

1. Co w twoim życiu zasługuje na „święty gniew”?

2. Czy masz odwagę modlić się o nienawiść do grzechu?

3. Jakie kompromisy ze złem wciąż tolerujesz?

Psalm 109 to nie tylko modlitwa gniewu – to modlitwa miłości. Miłości, która nie boi się walczyć.