USKRZYDLIĆ DUCHOWOŚĆ

Ze wstępu do książki:

„Skuteczność reformy i żywotność Kościoła zależą od tego, czy uda się ponownie dotrzeć do duchowej głębi i egzystencjalnego wymiaru wiary” (Halík, 2022, s. 11).

Jeszcze nie tak dawno temu popularne były hasła typu „Chrystus tak, Kościół nie” albo stwierdzenia „jestem duchowy, ale nie religijny”. Odzwierciedlały one pragnienia osób poszukujących duchowości, a jednocześnie dystansujących się od oficjalnych instytucji religijnych. Obecnie jednak obserwuje się trend, który można oddać innym sloganem „ani duchowy, ani religijny”. Taki zwrot świadczy o znaczącym przesunięciu akcentów w życiu współczesnego człowieka. Współczesna kultura, zdominowana przez materializm, przyjemność, technologię, pośpiech… często odrywa jednostkę nie tylko od struktur religijnych, które mogą wydawać się zbędne, ograniczające lub nawet stanowić przeszkodę w dążeniu do szczęścia rozumianego ściśle hedonistycznie, ale również od głębi człowieczeństwa i samego Boga. Duchowe ścieżki, które niegdyś służyły samopoznaniu, rozwojowi i zdobywaniu wewnętrznego pokoju serca, a także umożliwiały doświadczenie głębi Transcendencji, dzisiaj są coraz częściej przedstawiane jako nadmierne propozycje skierowane do osób niespokojnych duchem, introwertyków, poszukiwaczy ekstremalnych przygód, czy tych zmęczonych codziennością. Prosta podróż w głąb własnej egzystencji i poszukiwanie prawdy o swoim istnieniu oraz przeznaczeniu ustępuje miejsca temu, co jest bezpośrednio dostępne — szybkie, przyjemne i wszechobecne, oszałamiające zmysły dźwiękami, obrazami i bodźcami.

Równie godna uwagi jest tendencja, która mniej często znajduje wyraz w deklaracjach słownych, a bardziej w życiu codziennym. Można ją określić hasłem „religijny, ale nie duchowy”. Dotyczy ona osób zaangażowanych w życie kościelne i parafialne, uczestniczących w praktykach religijnych, które jednak nie prowadzą do odkrywania głębi doświadczenia duchowego. Przykładem mogą być osoby codziennie odmawiające modlitwy poranne i wieczorne oraz regularnie uczestniczące w niedzielnej liturgii, ale nie odczuwające potrzeby głębszej zmiany życia. Granica między tym, co uznawane jest za sacrum, a tym, co pozostaje w sferze profanum, jest tak wyraźna i nieprzenikalna, że wydaje się nie do przełamania nawet mentalnie.

Niniejsze rozważania skierowane są zarówno do osób, które przestały odczuwać potrzebę rozwoju duchowego, jak i do tych, którzy mimo regularnego uczestnictwa w życiu religijnym, nie doświadczają już wpływu tej aktywności na swoją codzienność. Oczywiście, ważne jest, aby z zachowaniem ostrożności podchodzić do generalizacji skomplikowanej rzeczywistości współczesnego przeżywania duchowości i religijności. Nie można jednak zaprzeczyć, że znacząca część społeczeństwa XXI wieku albo jest obojętna na swoje życie duchowe, albo ogranicza się jedynie do jego zewnętrznych aspektów — formalizmu” (Kwiatek, P. Uskrzydlić duchowość”).