Meandry rutyny w życiu duchowym

🛎 To zapraszam do refleksji nad kolejnym fragmentem tekstu z książki „Psalmoterapia. Uzdrowienie serca”. W tym tygodniu tekst wędruje do redakcji i korekty. Ufam, że szybko książka ta pojawi się w księgarni, bo jest owocem nie tylko dwóch lat pracy ale i wielu doświadczeń, którymi wierzę, że warto się podzielić.


MEANDRY RUTYNY

„Ludzie przyzwyczajają się do schematów funkcjonowania. Nikt nie zastanawia się, którą ręką chwyta szczoteczkę do zębów albo co jest jego pierwsza czynnością po przebudzeniu. Rutyna pomaga nam zaoszczędzić dużo energii mentalnej. Wyobraźmy sobie, że kierowca za każdym razem musiałby zastanawiać się nad tym, jak przełączać biegi w samochodzie, kiedy i na jak długo włączyć kierunkowskaz, czy obroty silnika są właściwe? Większość i wiele innych aktywności zwyczajnie wykonuje się automatycznie. Rutyna i przyzwyczajenia mogą jednak również gubić i sprawiać, że czegoś ważnego nie dostrzeżemy. Na przykład możemy przyzwyczajać się do dobra i traktować je jako „oczywistą oczywistość”. Łatwo się przyzwyczaić i oswoić z tym, że na stole mamy chleb, ciepłą wodę w kranie, że żona zawsze gotuje obiad, a mąż myje samochód. Przez takie oswojenie tracimy kontakt z pozytywnością i ona nie oddziałuje na nasze szczęście.

Pozytywność i negatywność przyzwyczajeń dotyczy również życia duchowego. Na przykład szybko można nie tylko oswoić się, ale i znudzić modlitwą, kiedy przybiera ona formę wyłącznie rytuału. Jak poranne „dzień dobry” do sąsiada wychodzącego o tej samej godzinie do pracy. Szybciej się oswajamy z modlitwą, jeśli ma ona formę monologu, a nie dialogu. Przyzwyczajenie do modlitw może przejść w formę znudzenia i ostatecznie prowadzić do rezygnacji z niej. Te same modlitwy, formuły, zdania tyle razy powtarzane mogą pośrednio przyczynić się do utraty ostrości przekazu i oddziaływania na życie. Osoby, które pozostają im wierne, mogą czerpać satysfakcję z samego ich odmówienia, a nie ze spotkania z Kimś, do kogo one się odnoszą. Wtedy bierność i stagnacja może paraliżować nie tylko życie duchowe, ale również wszelkie nowe i twórcze natchnienia Ducha Świętego.

Wyraźnie dostrzegamy, jak w niektórych miejscach w Kościele mnożą się niezdrowe formy konserwatyzmu i tradycjonalizmu, tudzież profetyzmu, budowanie religijności na fundamencie lęku, niewiedzy i uproszczonych przekonaniach. Kiedy piszę „niezdrowe formy”, to zakładam nie tylko, że tradycja i konserwatyzm są potrzebne i dobre, ale również, że można je w sposób piękny i twórczy współcześnie wyrażać. Jednak tam, gdzie akcentuje się prawo, zwyczaje, rytuały przy pomijaniu próby zrozumienia współczesnego człowieka, a jakiekolwiek formy nienawiść uzasadnia się słusznością i „wolą Bożą” to całkowicie wykracza się poza ducha Ewangelii.

Przy tej mentalności skupienia się na formie i utracie swoistej plastyczności może nigdy nie być przyzwolenia na próbowanie nowych form spotkania z Bogiem. Niektórzy nigdy nie będą mieli w ręku Biblii, inni nigdy nie pozwolą sobie na to, aby nauczyć się nowej formy słuchania i medytowania. Dlatego w życiu duchowym warto być odważnym, kreatywnym, bo Duch Święty jest bogaty w różne charyzmaty i również dzisiaj pragnie hojnie wyposażać w nie Kościół” (Kwiatek, P. Psalmoterapia. Uzdrowienie serca).