KOLEJNE PIĘKNE ŚWIADECTWO

Mam 48 lat. Jestem katoliczką od urodzenia. Moje dotychczasowe lata były udane i w miarę szczęśliwe. Jednak w życiowej układance z puzzli brakowało wiary, duchowości i prawdziwej obecności Boga. Pięć lat temu mój świat się zawalił. Trudne życiowe zmiany spowodowały całkowite odsunięcie się od Boga. Kościół przestał być miejscem przeze mnie odwiedzanym. Strzeliłam przysłowiowego „focha” i uparcie tkwiłam w gniewie. […]

Latem 2020 roku, całkiem przypadkiem, dowiedziałam się o organizowanym kursie psalmoterapii. Decyzja była spontaniczna JADĘ! Tylko co ja wiedziałam o psalmach? Nic. Nawet nie wiedziałam, gdzie ich szukać. Nie znając uczestników, nie wiedząc co mnie czeka, z zapakowanym w walizkę Pismem Świętym mknęłam na drugi koniec Polski […].

W pięknych  okolicznościach przyrody, w obecności cudownych uczestników zaczęła się moja nowa przygoda z Panem. Psalm po psalmie, akapit po akapicie, słowo po słowie Bóg na nowo otwierał się przede mną i zapraszał do rozmowy. Psalmy stały się swego rodzaju furtką do Niego […].

Jestem Mu za to bardzo wdzięczna. Od tamtej pory psalmy towarzyszą mi codziennie. Modlitwa nimi to moje prywatne 15 min. Z Bogiem. To moja wiara, która powoli się odradza. Treść każdego kolejnego psalmu przynosi wewnętrzną ciszę, spokój, ukojenie ale i ogromną radość. W codziennym odmawianiu psalmów (zazwyczaj rano) odnajduję na nowo głos Boga skierowany do mnie. Jego myśl przewodnią, która staje się mottem dnia. Wielokrotnie w psalmach dostaję odpowiedzi na życiowe rozterki i problemy. Sięgam do nich bardzo chętnie, bez przymusu ani konieczności. Potrzebuje ich, stały się pokarmem dnia codziennego. Dają siłę i są moją drogą do Boga. 

Dziś śmiało mogę powiedzieć, że psalmy są ostatnim, brakującym elementem mojej życiowe układanki. 

(Joanna)